Swoją samorealizację twórczą Pani Bogusława Bortnik-Morajda opiera od dawna na fascynacji człowiekiem i jego otoczeniem. Człowiekiem z jego wnętrzem, przeżyciami, z różnorodną naturą. A to jest przecież swoisty tygiel życia. Na ten ogrom energii, pasji, namiętności, ale i tajemnicy nakłada Ona swoją projekcję doświadczeń osobistych. Również pod wpływem podróży, np. do Egiptu czy Wenecji, gdzie nasiąka innością kultur, człowiekiem i jego inną przestrzenią, co później ma wpływ na Jej zapis malarski. Autorka stara się coraz bardziej świadomie ukazać w obrazie nie tylko kondycję człowieka, ale też zawierać przesłanie o jego lepszą, jaśniejszą codzienność. Stara się w obszarze obrazu wprowadzić siebie i widza w ukrytą przestrzeń poprzez światło, gest ciała i kolor. W poszczególnych cyklach malarskich ta przestrzeń zmienia się, bo raz ważna jest bryła geometryczna wnętrza, innym razem elementy pejzażu. Zmieniają się też kolory, gamy zawężają się, a formy stają się bardziej lub mniej realne. Przez cały proces swojej twórczości Pani Bortnik-Morajda swój temperament malarza dyscyplinuje jednak, by najtrafniej wyrazić rzeczywisty świat. Temperament, który daje Autorce satysfakcję podróży w życie, gdyż utrzymuje Ją w ciągłym poczuciu nieprzewidywalności zdarzeń. Temperament, który również pozwoli Jej być tłumaczem swoich obrazów; ale i narratorem scen czy opowieści. Mówią o tym takie tytuły Jej obrazów, jak: Małżeństwo – M.G., Kama z Aniołem, Axa, Kama z cyklu Moje psy, A.B., C.D., M.G., F.G. z cyklu „Dwoje”, Rodzina P., L.E., A z cyklu „Kobieta”, Matka i córka, B.B. z cyklu „Portrety”, Gracje (Wdzięk, Radość, Piękność), Erytrocyty, a więc obrazów, które składają się na zbiór pracy habilitacyjnej. Są to obrazy z ostatnich 10 lat, które Autorka namalowała już po przewodzie kwalifikacyjnym I stopnia. To, co jest wspólne dla tych wszystkich prac, to poczucie, że Pani Bortnik-Morajda przenosi w nich skrawki, kadry doczesności w transcendentną wieczność. Zawiera w nich zamyślenie, radość czy dramatyzm istnienia. […] ludzie i zwierzęta z jej obrazów zdają się mówić, że ich fizyczność, chociaż jest raz spokojna, łagodna, innym razem dramatyczna i boleśnie przekazana, to jednak zawsze również dotkliwie oczywista. Oczywista jednak tylko dla nich, bo dla nas najczęściej tajemnicza, intrygująca i… wciągająca. Autorka prac, malując, chroni duchowość człowieka, swoich bliskich, męża, ukochanych psów, sąsiadów, znajomych, by całą sobą oddać im swą czułość i wspierać swoim optymizmem. Patrząc na Jej prace, można wyczuwać drugie życie. Analizując wciąż byty materii, może udaje się nam/jej przybliżać nieuchwytny byt prawdy?
Bogusława Bortnik-Morajda zapisuje tę nieuchwytną tajemnicę, która jest w każdym „modelu”, w każdym obrazie. Całość tej twórczości w zapisie znaku czy gestu jest spójna i wynika z dialogu oraz z myśli o „modelu”. Widać chęć malowania, radość używania koloru, wyczuwa się plastyczną wrażliwość, a także kompozycję z dobrym, a nawet bardzo dobrym poczuciem malarskiej przestrzeni. Te zatrzymane w kadrze chwile powodują, że nieustannie znajdujemy się w „niedomknięciu” przeszłości lub „nieotwarciu” przyszłości. Jednak Autorka w każdym obrazie zatrzymuje czas po to, aby uwolnić nas ze schematu otwierania i zamykania. Pozwala nam co chwila ogarnąć całość, odnaleźć sens w akceptacji chwilowego stanu rzeczy. To jakby traktat pod tytułem „O radości porozumienia się…” I nie jest to dziwne, gdyż malarska rzeczywistość Bogusławy Bortnik-Morajdy dotyczy przecież czegoś bardzo osobistego – Jej życia i przeżyć. Dlatego też to malarstwo jest tak bardzo jednolite i sugestywne. Taki świat Autorki jest mi bliski, bo chciałbym często w niego wejść, bo wydaje mi się kameralny i przyjazny, jakby – jednak – oswajał mnie z nieuchronnym.
Optymistyczne w tym malarstwie jest to, że nie zmusza, aby się śpieszyć i martwić… Bardziej zachęca, by dzielić radosne przesłanie, że dusza w przyszłości zjednoczy się z „wiecznym kamieniem”. Nastroje w obrazach przesycone są wrażliwością istnienia, są w równowadze pomiędzy krzykiem i szeptem, a eksponując natężenie kolorów, ujawniają pulsujące w nich życie. To malarstwo jest pismem gestu, akrylowo-olejnym, w którym można czytać swoją treść i rozpoznawać sygnały jej znaków. Sygnały, które noszą podłoże dramatyczne, ale „atrakcyjnie” malarsko podane, wręcz wysmakowane, kamuflują te wewnętrzne nastroje i napięcia. Dlatego są one malarsko i sytuacyjnie intrygujące, a widz „podąża” za tajemnicą ich przekazu. Obrazy te mają w sobie też jakby szlachetną estetykę i niewątpliwie odwołują się czy czerpią z modernistycznej sztuki, tzn. impresjonizmu, kubizmu, a nawet czasem abstrakcji. W tych obrazach pozostaje coś „ponad”, jakby wspaniałość zwyczajności, coś poza kadrem, poza ramą. Pozwalają nam/mi tutaj oddychać spokojnie, bo wiem, że tam, „poza” jest świat zalewu informacji i często chaosu. I te właśnie olejno-akrylowe kameralne obszary obrazów Autorki chronią nas od zgiełku cywilizacji, bo są afirmacją „bogactwa” jednostki czy pary bliskich sobie ludzi. Nastrojów, nadziei, powitań, pożegnań, lęków, radości, ciszy, która sprzyja byciu razem czy szczęściu z błahych powodów. Jest ta twórczość przekazem głęboko humanistycznym, o uniwersalnym charakterze przeżyć zagęszczonych w naszej wyobraźni. I właśnie w tym obszarze duchowości i dużej jakości poszukiwań malarskiego przekazu odnajduję wkład rozprawy habilitacyjnej pt. „Ukryta przestrzeń” Pani Bogusławy Bortnik-Morajdy w rozwój dyscypliny.