Recenzja Ewy Herniczek

Ewa Herniczek

Twórczość malarska Bogusławy Bortnik-Morajdy, o wyraźnie zdefiniowanym stylu osobistym, krąży wokół powracających motywów i ujęć: opozycja postać – przestrzeń, forma biologiczna (w szczególności ciało kobiece) – abstrakcyjna struktura, tożsamość – obcość, integralność – dezintegracja. Zasada opozycyjności widoczna jest właściwie stale w pracach powstających od końca lat 80. aż po najbardziej współczesne. „Odniesienia egzystencjalne […] choć dotyczą ogólnej natury człowieka, są zarazem projekcją osobistych doświadczeń autorki. Jednak są […] podłożem obrazów tyleż dramatycznych, co estetycznie wysmakowanych, dając ślad »piękna w dramacie«” – pisał Romuald Oramus, zwracając uwagę przede wszystkim na jakości formalne i estetyczne walory płócien artystki. Nie mniej istotne jest jednak określenie szerszego kontekstu prac Bortnik-Morajdy, jak się wydaje, wyraźnie ujawniającego głębsze aspekty jej sztuki.

[…] Powracające stale w pracach artystki „ciała” to nie estetycznie traktowane akty. To byty wyraźnie określające swą odrębność wobec tego, co poza nimi obecne. Mimo ich wyraźnie zmysłowego charakteru nie można jednak odmówić im siły wyrazu ukierunkowanej na pozazmysłowe określenie ich istoty. „Ten nieustanny wymóg – wprowadzenia rozróżnienia między wewnętrznym czy właściwym sensem a zewnętrznym otoczeniem przedmiotu, o którym mówimy – organizuje wszystkie filozoficzne dyskursy o sztuce, o znaczeniu sztuki i znaczeniu jako takim… Wymóg ten zakłada dyskurs granicy między wnętrzem a zewnętrznością przedmiotu artystycznego […]”, pisał Jacques Derrida (Derrida, Prawda w malarstwie, Słowo/Obraz/Terytoria 2003). Tak więc analiza motywu i jego ujęcia w kompozycjach artystki prowadzą do określenia podstawowego poziomu interpretacji jej prac. Jest nim przede wszystkim poziom semantycznego określenia tożsamości własnej i tożsamości wszystkiego, co zewnętrzne.

Z natury swojej doświadczamy siebie i świata poprzez ciało i w nim. Granica między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne, pozostaje dla nas czytelna, czasem wyznaczona podziałem tak ostrym, że niemożliwym do przekroczenia. Nieustanna konieczność konfrontowania siebie (jako istnienia, jednostki, osoby) z agresją zewnętrznych impulsów rzeczywistości poza nami staje się aparatem precyzyjnie opisującym linię podziału. Na ów schemat granicy między „ja” i nie-ja” nakłada się dodatkowo inny podział, oparty na biologicznej i społecznej różnicy płci, i przypisanych im, określonych cechach i rolach. Cykle „Dwoje” czy „Kobieta” zdecydowanie jednoznacznie opisują ów podwójny kontekst definiowania. Wykorzystywany przez artystkę słownik motywów nie pozostawia wątpliwości co do świadomości uwarunkowań, jakie definiują binarną opozycję płci (elementy kobiecego ciała, buty na wysokim obcasie, łóżko, wyraźnie biologiczna struktura form). Równocześnie pojawia się tu dyskurs opisujący konieczność określenia siebie jako jednostki poprzez przyjęcie, odrzucenie lub przedefiniowanie zastanego systemu (Matka i córka, 1992; Gracje, 2007). Powracający wielokrotnie motyw obrazu, odbicia, lustra traktować można jak wyrazisty znak pytań o naturę własnej tożsamości. Na ile możliwe jest niezależne jej zdefiniowanie wobec stale narzucanych nam ram i formalnych wzorów, poza które tak trudno wyjść? Dylemat taki sformułować można także wobec pytań o naturę i tożsamość obrazu, a w końcu także sztuki.

Warto zaznaczyć, że kwestie dotyczące personalnie traktowanych zmagań o wyodrębnienie swej „jedyności” i określenie wewnętrznej tożsamości nie stanowią tu problemu podejmowanego jedynie na poziomie narracji. Prowadzony przez autorkę dyskurs rozstrzygany jest na płaszczyźnie form malarskich, i rozstrzygany przede wszystkim poprzez rozwiązania kompozycyjne i strukturę form. Odrębny aspekt stanowi kwestia doświadczeń kolorystycznych zdradzających głęboką kulturę malarską. Elementy waloru i barwy prowadzone są na równych prawach, definiując specyficzne często światło. Jego malarska forma stanowi bez wątpienia jeden z głównych elementów formalnych poszukiwań Bogusławy Bortnik–Morajdy, przy czym wyraźnie zorientowana jest ona na podkreślanie absolutnego prymatu światła w kształtowaniu naszego obrazu przestrzeni […]. Problem koegzystencji i współzależności tych „prymarnych” elementów doświadczalnej rzeczywistości stanowi niejako odrębny dyskurs, którego „cichą egzystencję” zauważyć można we wszystkich niemal pracach artystki. Natura światła i natura formy stanowią, jak się wydaje, odrębne obszary zainteresowań autorki. Zagadnienia te dotykają subtelnych obszarów metafizyki i jako takie nie poddają się zbyt łatwo metodologicznej analizie. Jednak ślad ich obecności w pracach autorki wydaje się niezaprzeczalny. Być może próba zmierzenia się z tego rodzaju pytaniami pojawi się jeszcze w twórczości artystki?

Jak pisze B. Bortnik-Morajda: „Trzeba […] malować szczodrze i bez wahań, ryzykując błędy i pomyłki”. Tę zamierzoną szczodrość widać także w najnowszych pracach malarskich, których forma wyraźnie ewoluuje. Między innymi zaznacza się w nich wyraźnie element narracji. Współtworzy on specyficzną, malarską wizję czasu, w który zanurzone wydają się być postaci i formy (Małżeństwo, 2007). Podobna nieco jest też konstrukcja niektórych portretów, w których przestrzeń wydaje się identyfikować modela dobitniej niż rysy twarzy. Ta cenna umiejętność wyrazistego określania przestrzennego kontekstu stanowi też jeden z rysów charakterystycznych płócien artystki.

Do góry